Afrykańskie terytoria były kolonizowane przez mocarstwa europejskie już w czasach starożytnych. Nowożytna fala kolonizacji nastąpiła w 1885 roku po Konferencji w Berlinie. Do 1902 roku około 90% ziem pozostawało pod europejską kontrolą. Historia pokazuje, że zachodnie mocarstwa mają duże doświadczenie w koordynacji działań w Afryce. W ostatnich dekadach zauważalna jest jednak spora regresja wpływów amerykańskich oraz europejskich na tych terenach. Z drugiej strony, tak jak w całej polityce międzynarodowej, coraz wyraźniej zaznaczone jest miejsce Chińskiej Republiki Ludowej w Afryce. Co powoduje, że to właśnie Chińczycy radzą sobie coraz lepiej na czarnym kontynencie? Okazuje się, że jest to zagadnienie wychodzące poza warunki ekonomiczne.
Chiny nie są największym inwestorem w Afryce, ale ich udział wzrósł w przeciągu kilku lat z 26 bln USD do 43 bln USD. Udział Stanów Zjednoczonych w afrykańskich inwestycjach spadł z 61 bln USD do 50 bln USD. Istotną różnicę stanowią warunki na jakich pomoc oraz inwestycje są proponowane. Stany Zjednoczone czują się odpowiedzialne za porządek i ład na świecie, dlatego ich pomoc jest zazwyczaj związana z promowaniem zachodnich wartości. Międzynarodowe instytucje finansowe takie jak Bank światowy dostrzegają tylko jeden model rozwoju. Podstawową wartość stanowi demokracja, która wielokrotnie nie sprawdziła się w większości regionów w Afryce. Doskonały przykład stanowi Libia, w której władze sprawował Mu’ammar al-Kaddafi w latach 1969-2011. Jego rządy trudno jednoznacznie ocenić, ale należy zauważyć iż przyniosły one stabilizację, co można dostrzec we wskaźniku PKB. Wojna domowa spowodowała zamrożenie chińskich inwestycji. Po ponownej stabilizacji PKB znowu zaczęło gwałtownie rosnąć, co jest również spowodowane faktem iż największa część chińskich inwestycji jest zlokalizowana w Libii. Kolejnym istotnym aspektem jest to, że Chiny potrafią porzucić standardy Światowe i działać według własnego pomysłu. Dolar jest uważany za walutę handlu międzynarodowego, dlatego większość transakcji przebiega z jego użyciem. W Afryce Chiny postawiły na transakcje barterowe, które stanowią świetną alternatywę dla tradycyjnych umów. Jedną z nich stanowi umowa z Demokratyczną Republiką Konga. Dyktatorskie rządy oraz wojna domowa sprawiły, że słaba infrastruktura została doprowadzona do ruiny. W ramach porozumienia Chiny zobowiązują się wybudować: 2400 mil dróg, 2000 mil torowisk, 32 szpitale, 145 centrów zdrowia oraz dwa uniwersytety. W zamian Chiny mają otrzymać surowce, które zaspokoją rosnący przemysł, czyli: 10 milionów ton miedzi oraz 400000 ton kobaltu. Przeciwnicy zauważają, że licencje na wydobycie przypominają te obowiązujące za czasów kolonialnego króla Belgii Leopolda II. Kolonizatorzy jednak nie przyczynili się do rozwoju infrastruktury, w takim stopniu jak Chińczycy. Chińska pomoc i inwestycje są lepiej postrzegane, ponieważ są realizowane bez politycznych, ekologicznych i społecznych obostrzeń. Chiny pokazują, że można rozwijać ekonomię i infrastrukturę nie dbając w znacznym stopniu o prawa człowieka i pracownika, ani nie martwić się ekologią, która jest wyjątkowo modnym tematem.
Stosunek Chin oraz Stanów Zjednoczonych do polityki międzynarodowej są diametralnie różne. Podejście prezydenta Donalda Trumpa do dyplomacji jest raczej kontrowersyjne i ma wyraźny wpływ na stosunki pomiędzy krajami. Po dwóch latach opóźnienia został powołany sekretarz do spraw afrykańskich. Administracja Trumpa dopuściła się wielu dyplomatycznych błędów, których raczej nie zamierza naprawić. Wyrazem niechęci Trumpa do Afryki jest unikanie jego wizyty, która mogłaby nakreślić kierunek w dalszych relacjach. Pod wpływem presji, do Afryki udały się jego żona Melania Trump oraz córka Ivanka Trump, ale ich wizyty nie zmieniły tak wiele jak mogłaby zmienić wizyta samego prezydenta. Najważniejszą kwestię stanowi jednak fakt, iż obecnie Stany Zjednoczone nie przedstawiły żadnego planu współpracy kontynentów. W miejsce, w którym niegdyś znajdowały się Stany Zjednoczone bardzo szybko wchodzą Chiny. Obecnie chińscy przywódcy odwiedzają każde państwo Afryki, a dyplomacja działa bardzo sprawnie. Przejawem tego jest utrzymywanie przedstawicielstwa dyplomatycznego w każdym z 54 krajów Afryki. Jest to 49 ambasad i 10 konsulatów. Istotną różnicę w działaniach dyplomatycznych stanowi podejście do spraw wewnętrznych i ustrojowych. Podczas, gdy Amerykanie starają się przestrzegać wytycznych ONZ i niwelować praktyki niedemokratyczne, Chiny skupiają się na infrastrukturze i handlu, pomijając kwestie ustrojowe. Chiny zachowują spokój nawet w drażliwych kwestiach takich jak stosunki dyplomatyczne państw afrykańskich z Tajwanem. Mimo wszystko kraje te są zapraszane na szczyt Chiny-Afryka.
Działania Chińczyków są szczegółowo zaplanowane i szeroko zakrojone. Stany Zjednoczone oraz Europa miały dużo czasu, aby pomóc Afryce i nawiązać współpracę. Ich polityka okazała się jednak mniej skuteczna od działań Chin.
Źródła:
https://unctad.org/en/pages/newsdetails.aspx?OriginalVersionID=2109
https://www.usaid.gov/where-we-work/africa
https://www.libyaobserver.ly/inbrief/libya-gets-lion%E2%80%99s-share-china-investments-africa
https://www.statista.com/statistics/455600/gross-domestic-product-gdp-in-libya/
https://www.ft.com/content/c47190fe-a452-11dd-8104-000077b07658
https://www.foreignaffairs.com/articles/africa/2018-08-28/post-american-africa
http://www.fmprc.gov.cn/eng/wjb/zwjg/2490
Marcin Majewski – Student międzynarodowych stosunków gospodarczych na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Przyszły doktorant wydziału Nauk Ekonomicznych. Obecnie odkrywa swoje pasje naukowe. Zainteresowany kryptowalutami, handlem internetowym oraz Azją. W wolnych chwilach pochłonięty nauką języka mandaryńskiego i podróżami. Dostępny pod emailem 160213@student.ue.wroc.pl