Namibia – nowe perspektywy dla chińskiej ekspansji w Afryce

O Republice Namibii można chyba przede wszystkim powiedzieć, iż jest państwem nierzucającym się w oczy. Ile osób w naszej ojczyźnie potrafiłoby, przynajmniej w przybliżeniu, wskazać jej położenie na mapie Afryki? Zapewne nieliczni, a jest to przecież kraj o powierzchni niemal dwukrotnie większej od Polski, choć zamieszkały zaledwie przez 2,5 miliona ludzi. Pomimo niewielkiej liczby mieszkańców, Namibia kryje w sobie wielki potencjał, a także może pochwalić się burzliwą, a często i bardzo trudną historią. Po uzyskaniu przez nią niepodległości w roku 1990, pozostała w orbicie zainteresowań tylko nielicznych państw. Od kilku lat jej najważniejszym partnerem na arenie międzynarodowej stała się Chińska Republika Ludowa, która zaczyna dominować w rosnącej liczbie sektorów namibijskiej gospodarki, a – co chyba najistotniejsze – która, jak wiele wskazuje, planuje budowę bazy wojskowejna jej terytorium.

Namibia jest krajem wyżynnym. Średnia wysokość nad poziomem morza wynosi około 1500 metrów. Graniczy z Angolą, Botswaną i Republiką Południowej Afryki. Na północy rozciągają się tereny półpustynne i sawannowe. Na wschodzie, od Botswany oddzielają Namibię rozlewiska delty Okawango oraz pustynia Kalahari. Centralną i południową część kraju obejmuje płaskowyż, a od zachodu rozciąga się, długa na 1600 kilometrów, pustynia Namib przylegająca w całości do Oceanu Atlantyckiego. Niezwykle skąpo urozmaicone wybrzeże Namibii tworzy jedynie dwie naturalne zatoki, co przez długie lata pozwoliło oprzeć się kolonizacji od strony oceanu.

Klimat Namibii (a także jej historia) zdeterminowany jest w znacznej mierze przez położenie nad Oceanem Atlantyckim. Najważniejszym czynnikiem jest zimny Prąd Benguelski, który opływa namibijskie wybrzeże czyniąc jest bardzo trudno dostępnym (nie bez przyczyny jego część nazwano Wybrzeżem Szkieletowym – od licznych wraków statków zalegających na brzegu). Zimny prąd ochładza powietrze nad pustynią Namib tworząc gęste mgły, mogące zalegać nawet 60 kilometrów w głąb lądu. Prąd Benguelski sprawia również, że średnie temperatury w Namibii są niższe niż mogłoby wskazywać jej położenie, przez co jest miejscem znacznie bardziej przyjaznym do życia niż choćby sąsiednia Angola, co zauważyli już niemieccy kolonizatorzy.

Lokalizacja oraz warunki geograficzne Namibii są zarazem jej atutem, jak i wadą. Trudna dostępność kraju spowodowała, że państwa kolonialne nie interesowały się nią przez dziesiątki lat, pomimo, że obszar ten znany był już od  końca XV w., kiedy odkryli go portugalscy żeglarze. Trudno dostępne wybrzeże oraz widok na, jak się wydawało, bezkresną pustynię, zniechęciły Portugalczyków oraz kolejnych śmiałków. Sytuacja uległa zmianie dopiero w wieku XIX, kiedy Namibią zainteresowali się Brytyjczycy zajmując zatokę zwaną obecnie Walvis Bay, a następnie Niemcy, którzy na obszarze Namibii utworzyli swą najważniejszą kolonię – Niemiecką Afrykę Południowo-Zachodnią. W roku 1915 władzę niemiecką zastąpiła administracja południowoafrykańska. Mieszkańcy Namibii starali się uzyskać niezależność od silnego sąsiada już od zakończenia II wojny światowej. Udało się to dopiero po 75 latach. 21 marca 1990 r. Namibia ogłosiła niepodległość i rozpoczęła nowy, własny rozdział w historii jako niezależne państwo.

Windhuk, Namibia

Windhuk nawiązał stosunki dyplomatyczne z Chinami wkrótce po swoim usamodzielnieniu. W czasie trzech kolejnych kadencji, prezydent Sam Nujoma odbył pięć wizyt w Pekinie oraz kilkukrotnie gościł w Namibii chińskich polityków, w tym przewodniczącego ChRL, Jiang Zemina (1996). Relacje namibijsko – chińskie zintensyfikowały się u progu XXI w. W 2007 r. utworzono Joint Trade and Economic Development Committee, którego jednym z celów było zachęcenie namibijskich przedsiębiorców do inwestowania w Państwie Środka. W ostatnich latach liczba Chińczyków przebywających w Namibii stale rośnie. W roku 2006 było to około 40 tysięcy osób, a 10 lat później, być może, nawet 100 tysięcy  – dokładna liczba Chińczyków jest trudna do ustalenia z powodu sprzecznych danych oraz tymczasowości pobytu wielu pracowników. Zdaniem chińskiego ambasadora w Windhuku, liczba Chińczyków na stałe mieszkającychw Namibii wynosi jedynie 6 tysięcy, lecz jest to liczba raczej zaniżona. Pomimo coraz liczniejszych głosów krytycznych wobec niekontrolowanej liczby przybyszów z odległego państwa, rząd nie wydaje się być zmartwiony tym problemem, choć należy zaznaczyć, że w lutym tego roku, Namibia jako pierwsze państwo spośród członków SADC (Southern African Development Community) zaprzestała wydawania wizdla obywateli ChRL z powodu zagrożenia epidemią koronawirusa.

Ośrodki miejskie, gdzie można spotkać największą liczbę Chińczyków to stolica Windhuk oraz leżące na północy, Oshikango, które, ze względu na swoje położenie, jest ważnym punktem na szlaku handlowym pomiędzy Namibią i Angolą. Obywatele ChRL na stałe zamieszkujący Namibię znajdują zatrudnienie głównie w sektorze handlu (zarówno jako właściciele sklepów, jak pośrednicy w imporcie dóbr z Chin) oraz gastronomii. Namibijczycy, podobnie jak wielu innych Afrykanów, chętnie sięgają po chińskie towary (głównie tekstylia, elektronikę, meble i.. sztuczne kwiaty). Popularnością cieszą się także chińskie restauracje, ulokowane głównie w stolicy, co świadczy o tym, że wielu mieszkańcom Namibii, kultura Chin staje się bliższa.

Kontakty handlowe, chińskie jedzenie, a także inwestycje infrastrukturalne, jak budowa szpitali, szkół i dróg przez chińskie firmy budowlane sprawiają, że Chińczycy są już na stałe obecni w „codziennym życiu” Namibijczyków. Jest to niezbędny element softpower, dzięki któremu bliskie relacje polityczne z państwem leżącym na innym kontynencie, nie tylko przestały kojarzyć się jako coś egzotycznego, a są wręcz pożądane. Podobnie jak w całej niemal Afryce, tak również w Namibii chińskie firmy państwowe prowadzą szereg inwestycji w kluczowych sektorach gospodarki. Największą z nich jest kopalnia uranu Husab niedaleko miasta Swakopmund (jest to druga, po kopalni w Saskatchewan w Kanadzie, największa kopalnia uranu na świecie), w której Chińczycy mają 90 procent udziałów (10 procent należy do państwowej namibijskiej spółki). HusabMine jest największym „pojedynczym” pracodawcą w kraju i zatrudnia niemal 2 tysiące osób.

Chińczycy, obok zwiększającego się z roku na rok eksportu towarów do Namibii, dbają również o import namibijskich dóbr, co, rzecz jasna przynosi korzyści namibijskim producentom. Jeszcze w 2018 r. głównym produktem eksportowym Namibii były kamienie szlachetne oraz miedź. Od niedawna sytuacja zmienia się. Namibia jest największym w Afryce dostarczycielem ryb na rynek chiński, a także pierwszym państwem na Czarnym Lądzie, od którego Pekin kupuje wołowinę. Według danych Namibijskiej Agencji Statystycznej (NSA) z listopada 2019 r., ponad 20 procent wszystkich eksportowanych przez Namibię towarów trafia do Chin, co plasuje je na pierwszym miejscu spośród wszystkich partnerów Windhuku (RPA  znalazła się „dopiero” na drugim miejscu ze wskaźnikiem 16 procent, co może dziwić, biorąc pod uwagę geograficzną bliskość).

Oczywistym jest jednak, że to nie potrzeba importu ryb, czy nawet cennych kopalin, skłoniła Pekin do nawiązania tak bliskich relacji z Windhukiem. Kluczowym czynnikiem jest lokalizacja Namibii, a także – co również wiąże się z położeniem na mapie Afryki – jej relacje z sąsiednimi państwami. Namibia jest członkiem SADC, organizacji zrzeszającej państwa południa Afryki. Jednocześnie jest krajem stosunkowo dobrze prosperującym i stabilnym politycznie, gdzie od chwili ogłoszenia niepodległości nie dochodziło do przewrotów ani zamieszek, co, należy przyznać, pozostaje niestety rzadkością na kontynencie afrykańskim. Czynniki te – położenie oraz stabilna sytuacja wewnętrzna, sprawiają, że Namibia jest ważnym punktem przeładunkowym dla państw leżących w interiorze, nie mających dostępu do oceanu. Jej ambicje sięgają jednak dalej. Władze w Windhuku pragną stworzyć w Walvis Bay najważniejszy hub w regionie, mogący konkurować z południowoafrykańskimi portami.

To właśnie Chiny pomagają Namibijczykom urzeczywistnić te plany, choć, rzecz jasna, nie robią tego bezinteresownie. Ze względu na swoją lokalizację Namibia jest ważnym pośrednikiem w kontaktach handlowych pomiędzy Pekinem a innymi krajami południa Afryki, a ponadto jej bogactwa naturalne przyciągają wielu chińskich inwestorów. Przede wszystkim jednak, położenie tego afrykańskiego kraju stwarza ogromny potencjał dla budowy morskiej bazy wojskowej – jej powstanie otworzyłoby Chińczykom drogę na Ocean Atlantycki. Pekin dostrzegł tę szansę już kilka lat temu.

Pierwsze wzmianki o budowie chińskiej bazy w pobliżu portu Walvis Bay pojawiły się w roku 2014, lecz pomysł spotkał się z ostrą krytyką mieszkańców Namibii, którzy pamiętają okres kolonializmu i obawiają się całkowitego uzależnienia od azjatyckiego partnera. W listopadzie 2014 r. dziennik „The Namibian” opisał, że rząd prowadzi rozmowy na „najwyższym szczeblu” z dowództwem armii chińskiej. Informacji tych jednak nie potwierdzono. Niedługo później, prezydent Hage Geingob w wywiadzie udzielonym BBC stwierdził jedynie, że „tego typu decyzje nie będą podejmowane w tajemnicy”, lecz nie odciął się od pogłosek jednoznacznie, co dla przeciwników rządzącej partii SWAPO (South West African People’s Organisation) było dowodem, że głowa państwa wie więcej, niż chce przekazać opinii publicznej. Pod koniec września 2015 r. media ujawniły rzekomą korespondencję pomiędzy namibijską ambasadą w Pekinie a chińskim ministerstwem obrony, która dotyczyć miała warunków budowy bazy wojskowej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Namibii bardzo szybko zaprzeczyło doniesieniom prasowym, określając listy jako sfałszowane i zapewniając, że żadne rozmowy odnośnie chińskiej obecności militarnej nie są prowadzone. Niemniej podczas szczytu Forum Chińsko-Afrykańskiej Współpracy (FOCAC, Forum on China-Africa Cooperation) w Johannesburgu (grudzień 2015) nastąpiła znacząca, choć słabo zauważona zmiana retoryki. Do porządku obrad włączono, nieobecne dotąd, kwestie bezpieczeństwa i obronności. Przywódcy afrykańskich państw zgodzili się z Xin Jinpingiem, że Afryce potrzebny jest plan na rzecz pokoju oraz „budowa mechanizmu bezpieczeństwa zbiorowego”.

Słowa, które w dość dużych ogólnikach pojawiły się na szczycie FOCAC w roku 2015, niebawem wcielono jednak w życie. W sierpniu 2017 r.w Dżibuti otwarto bazę wojskową Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, gdzie przebywa na stałe około 400 żołnierzy. Dżibuti to miejsce ważne ze względu na kontrolę basenu Morza Czerwonego i otwierające możliwość operowania na Oceanie Indyjskim (baza w Dżibuti jest częścią chińskiego projektu „Sznura Pereł”, jak określili go już w roku 2005 Amerykanie, czyli sieci baz wojskowych w basenie Oceanu Indyjskiego). W Dżibuti Chińczycy nie są jednak sami. To niewielkie państwo leżące w Rogu Afryki udostępnia swoje terytorium czterem innym krajom, które również posiadają tam swoje bazy (są to: Francja, Japonia, Stany Zjednoczone i Włochy). Chiny spoglądają jednak dalej. Myśląc o zdominowaniu Afryki, muszą brać pod uwagę ulokowaniena kontynencie kolejnych baz. Potencjale lokalizacje to, omawiana w niniejszym artykule, Namibia, a także Wyspy Świętego Tomasza i Książęca.

Militarna obecność u wybrzeży Oceanu Atlantyckiego otworzyłaby z pewnością nowy rozdział w rozszerzającej się ekspansji Pekinu. Pomimo braku jednoznacznych informacji na temat powstania bazy wojskowej w namibijskim Walvis Bay, różne czynniki wskazują, że taka ewentualność jest możliwa. Walvis Bay jest jedynym głębokowodnym portem w Namibii oraz jednym z dwóch portów, jakie – ze względu na wspomniane trudne warunki geograficzne – Namibia posiada (drugi port znajduje się w Swakopmund). W roku 2015 rozpoczęto rozbudowę portu w Walvis Bay, stwarzając nowy terminal kontenerowy, zdolny pomieścić dodatkowe 450 tysięcy kontenerów (łącznie port jest zdolny obsłużyć 750 tysięcy). Wykonawcą inwestycji wartej 400 mln dolarów była chińska państwowa spółka China Harbor Engineering Company. Prace zakończono w sierpniu 2019r., a na uroczystej inauguracji obecny był prezydent Namibii, Hage Geingob oraz wiceprezes CHEC, Li Yi.

Czy potężna inwestycja w Walvis Bay oznacza, że Chińczycy poważnie rozważają utworzenie na obszarze Namibii bazy wojskowej? Należy pamiętać o rozległej sieci amerykańskich baz na całym świecie. Pekin, rywalizując z Waszyngtonem o światową dominację, musi brać pod uwagę rozszerzenie wpływów nie tylko gospodarczych, ale również rozbudowę wojskowych przyczółków. Położenie Namibii daje szereg korzyści. Od północy kraj ten graniczy z Angolą, którą łączą z Pekinem bardzo ścisłe kontakty. Jednak Angola jest państwem stosunkowo biednym (pomimo największych złóż ropy naftowej w Afryce), do czego przyczyniła się trwająca kilkadziesiąt lat wojna (zakończona w roku 2002) i skorumpowane rządy rodziny dos Santosów. Jednocześnie Namibia jest ważnym partnerem i pośrednikiem handlowym dla krajów takich jak Botswana, Zambia i Zimbabwe, nie mających dostępu do oceanu. Nade wszystko jednak, aby rozwijać biznes, Pekin potrzebuje stabilnej sytuacji wewnętrznej w krajach, w których decyduje się ulokować swoje inwestycje (warto nadmienić, że to właśnie Chiny są oskarżane o wpływ na przewrót wojskowy w Zimbabwe i obalenie prezydenta, dziewięćdziesięciotrzyletniego Roberta Mugabe w roku 2017, który niezbyt chętnie widział ich ekspansję w swoim kraju, a jednocześnie doprowadził go do gospodarczej ruiny). Namibia, jako jeden z nielicznych krajów w Afryce, od trzydziestu lat cieszy się pokojem i może się pochwalić systematycznym rozwojem, czego dowodem są choćby coraz liczniej odwiedzający ją turyści z całego świata.

Powyższe powody zdają się wyczerpywać odpowiedź na pytanie, czy Chiny mogą rozważać utworzenie w Namibii bazy wojskowej. Wydaje się, że to właśnie ten kraj byłby najlepszym dla Pekinu miejscem, aby wkroczyć na Atlantyk. Być może jedynym, co powstrzymuje władze Namibii przed ujawnieniem tych planów jest strach przed utratą władzy (SWAPO sprawuje rządy od 1990 r.), gdyż pogłoski o budowie chińskiej bazy wywołały dotąd w Namibii prawdziwą burzę. Czy jednak strach przed wyborcami przeważy nad chęcią „wsparcia” chińskiej ekspansji w Afryce? Czas pokaże.


Anna Szczepańska – historyk, afrykanista, doktor nauk humanistycznych. Specjalizuje się w dziejach Afryki po 1945 r., w szczególności historii Namibii i Angoli.